niedziela, 20 grudnia 2015

Zbieractwo jest fajne ale co na to ekolog

Witam po dłuuugiej! przerwie wszystkich odwiedzających mojego bloga. Mamy czas przedświąteczny, za 3 dni będę w Belgii u syna i synowej, już się nie mogę doczekać. To będą z pewnością jedne z moich szczęśliwszych Świąt od ostatnich kilku lat. Mam dla nich parę ozdób szydełkowych na choinkę. 

Moja niedziela była dzisiaj dosyć pracowita ale i równocześnie bardzo refleksyjna. Dla mnie ten czas oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia jest czasem podsumowania całego roku. Lubię spojrzeć w wstecz i zastanowić się co mi przyniósł, Czy był dobry? Co mnie czeka i co można by było zmienić w nadchodzącym roku?. Czas przed Świętami to dla mnie oczywiście między innymi generalne porządki. Powiem Wam, że zaczynam się martwić, moje chomikowanie zaczyna mnie przerastać, zaczyna brakować mi miejsca :( może powinnam wreszcie dojrzeć do decyzji i pozbyć się wielu naprawdę niepotrzebnych "przydasi", które namiętnie i nieustannie gromadzę. Najpierw mam tysiąc pomysłów po czym nie mam czasu zabrać się za ich realizację. Jeszcze tym razem wszystkie rzeczy zostały "odkurzone", przejrzane i z powrotem schowane do pudełek. Nie tak dawno, odkryłam fantastyczną stronę link do strony to: http://wiewiorka.pl/ Ktoś wpadł na genialny pomysł i proponuje udział w programie polegającym na pośredniczeniu w obrocie surowcami typu niepotrzebne książki, zabawki, ubrania ale również butelki czy elektronika.
Za oddanie tego typu rzeczy można zarobić "parę groszy" :) Jeśli spełnimy określone warunki to nawet zabiorą od nas te rzeczy kurierem całkiem za darmo, fajnie nie? Hmm, może i ja dojrzeję i oddam im swoją "kolekcję" :) No i będę dumna, że przysłużyłam się matce Ziemi, bo wsparłam recykling. Ponadto na stronie jest fajnych parę artykułów, polecam chociażby: Jak uporządkować narzędzia w garażu, Jak opanować bałagan poświęcając 15 minut dziennie - mnie się przydał :) I równie ciekawy: Porządkowanie domu pokój po pokoju. 

A propos "przydasi" zobaczcie co fantastycznego przywlekłam znów do domu. Nie zdradzę Wam co z tego będzie… ale tym razem mam nadzieję, że plan przeróbki się powiedzie.  




niedziela, 9 sierpnia 2015

Ogłaszam moje pierwsze Candy :)

Dziś pokarzę Wam co mnie pochłonęło bez reszty w ostatnim czasie. Dwa tygodnie dziergania, prucia, prucia, dziergania etc.. ale przecież ja lubię wyzwania :) Ponadto im więcej wysiłku wkładam w moją pracę tym większą mam satysfakcję z jej wykonania. 
Zaczęło się od przeglądania stron z pracami szydełkowymi i mojej miłości do pluszaków i oczywiście bajkowych postaci z książki o Kubusiu Puchatku. Zapragnęłam sama wyszydełkować tygryska. Oczywiście nim go zrobię to jeszcze muszę włożyć mnóstwo pracy, jego wykonanie nie jest zbyt proste. 
Zaczynam od prostszych amigurumi 編みぐるみ  - tak się nazywają te szydełkowe zabawki - to słowo pochodzi z Japonii tam się zrodził pomysł szydełkowych pluszaków. 

Szukając czegoś do zrobienia na początek, zauroczyłam się tym o to misiem, słodki prawda? 

nazywa się Mishka
No właśnie :) sęk w tym, że wzór jest w języku rosyjskim, ale wiecie że jak sobie coś ubzduram to koniec. Więc trzeba było jeszcze "rozgryźć" opis... :)  nie było łatwo, googlowskie słowniki nie znają słownictwa szydełkowego, ale trzeba było sobie jakoś poradzić... W każdym razie udało się rozpracować schemat :) I ....

jaką miałam radochę gdy w połowie robótki zaczęłam dostrzegać jak mi wychodzi tylna łapka, taka malutka... :)


czeka :) na zszycie

czeka, czeka :) :)
Starałam się by mój miś wyszedł podobny do tego na zdjęciu, na ile mi się to udało? Ja tam jestem happy :)
Teraz czeka na jakieś ubranko :)




HURA! GOTOWY!
Gdyby ktoś zapytał jak wykonałam ten kubraczek to powiem szczerze, że sama nie wiem :) :) coś podłubałam i chyba wyszło, następnym razem będę musiała bardziej nad tym popracować. Zresztą wiem, że jeszcze muszę popracować nad pewnymi detalami, no cóż podobno ćwiczenie czyni mistrza. W każdym razie póki co bardzo mi się podoba tworzenie takich szydelkowych maskotek. 
Teraz jednak robię sobie przerwę. Najwyższy czas nauczyć się dziergać coś do ubrania. Już mam w głowie plan ale to dopiero jak się zrealizuje ...






Mój misiu będzie prezentem w moim pierwszym CANDY:) Przewiduje również dwie nagrody pocieszenia.

Aby wziąć udział w zabawie trzeba spełnić następujące zasady:
  1. Zostawić komentarz z chęcią udziału w zabawie, osoby anonimowe są proszone o zostawienie maila
  2. Udostępnij podlinkowany banerek na swoim blogu
  3. Jeśli masz chęć możesz zostać moim obserwatorem, będzie mi bardzo miło, ale nie jest to zasada obowiązkowa:)
  4. Osoby które polubią moją stronkę na FB dostaną dodatkowy głos w losowaniu:)
  5. Proszę w takim wypadku wpisać w komentarzu pod jakim nickiem polubiono stronkę żebym wiedziała komu przypisać dodatkowy głos:)

Termin do 5 września (sobota). Losowanie będzie następnego dnia i zaraz podam wyniki:)
Zapraszam serdecznie do zabawy :) I życzę powodzenia



Jeszcze pokażę Wam jakie zrobiłam sobie udogodnienie. Szydełkomaniaczki wiedzą, że szydełka z rączką do tanich nie należą. Ja poznałam smak dziergania takim.. (to czarno białe jest kupne) i zapragnęłam dotychczasowe zwykłe metalowe też mieć z rączką no i voila! Koślawce straszne ale jakie wygodne, he he



A w tak zwanym międzyczasie robi się ocet jabłkowy z papierówek od mamy (zalet ma mnóstwo!) W ubiegłym roku nastawiłam zbyt mało, tym razem powinno mi starczyć, słoik jest duuuży :)



Przepis znalazłam pod tym adresem, sprawdza się ;)
http://www.akademiawitalnosci.pl/ocet-jablkowy-jak-zrobic-w-domu-i-do-czego-sluzy/

Dla ochłody bo upał niemiłosierny!!! zrobiłam po raz enty moje ulubione lody z prawdziwą wanilią. Polecam są przepyszne, robi się dosłownie chwile, no i bez żadnej chemii.

Składniki:
1. dwa opakowania śmietany 36% (400g)
2. dwa jajka (trzeba sparzyć) i rozdzielić białka od żółtek
3. cukier 100 g (połowa do białka i połowa do żółtka)
4. cukier waniliowy (ja daję taki domowej roboty z prawdziwą wanilią (ostatnio w Lidlu była promocja to się obkupilam :) 
5. łyżka przegotowanej wody do żółtek

i to tyle.. :)


w osobnym naczyniu ubijam białka z cukrem

osobno ubijam śmietanę

żółtka ucieram z cukrem i łyżką wody prawie do białości

wszystko razem delikatnie mieszam, przelewam do naczynia w którym będą się mroziły i na noc do zamrażalnika. Mniam, mniam... ;)

 Do miłego Wszystkim. Pozdrawiam Iw.


czwartek, 6 sierpnia 2015

Cudowne niedzielne poranki

Uwielbiam wstawać wcześnie rano, kiedy większość mieszkańców mojego osiedla jeszcze przewraca się na drugi bok. Wychodzę wtedy z kawką na balkon, delektując się jej smakiem wdycham rześkie powietrze i delektuje się tą błogą ciszą...
Dziś chcę się podzielić rzeczami, które zalegają w moim aparacie fotograficznym. Fotki wykonałam już jakiś czas temu, ale jak to u mnie bywa wciąż brakuje czasu by wrzucić je na bloga. 
Opowiem Wam co tym razem pochłonęło mnie bez reszty ... ale to za chwilę. Już teraz wiem, że robienie tych samych, powtarzalnych czynności doprowadza mnie do szału. Czemuś tak mam, ze wciąż lubię doświadczać czegoś nowego i wciąż się uczyć i cieszyć się z tego, że to potrafię.



Pięknie zakwitła moja róża tego lata i cudownie pachnie






Poniżej moje szydełkowe prace z ostatniego czasu. Wszystkie trafiły do właścicieli jako prezenty
 
 


Bieżnik dla mojego syna dotarł już do Belgi




Aniołek dla mojej przyjaciółki Heni



wtorek, 16 czerwca 2015

Trochę Belgii trochę Polski

Niedawno wróciłam od mojego synka z Belgii, który jak większość naszych dzieci musiał wyjechać za granicę, bo w tym cholernym kraju nie ma możliwości znalezienia dobrej (z godziwą pensją) pracy. Pomijając wszystko inne jestem osobiście krajem zachwycona. Pewnie tak jest z reguły, że to co nowe wydaje nam się lepsze, ale chcę zostać w tym przekonaniu i wierzyć, że Belgowie to z natury pozytywni ludzie no i żyją sobie tak bezspiesznie... Krajobrazów zbyt urozmaiconych jak u nas to może nie było ale za to jest tak wszędzie czyściutko i tak bardzo urokliwie... ech :(
Po powrocie potrzebowałam zagospodarować parę drobiazgów, które nabyłam na tamtejszych szrotach - a szrotów tam jest spora ilość! - prawdziwy raj dla szrotomaniaczek :)
A więc:
nowa ozdoba do kwiatka

tabliczki, z opisem ziół, które mnie zauroczyły

tu "takie szrotowe małe conieco", które dostałam od moich dzieci - z ziółkami. Ziółka dopiero co popikowane, słabo rosną ale dam im jeszcze szanse

trzy metalowe wiaderka - trochę je słabo widać ale lepsze zdjęcia nie wychodzą :( i dwie świeczki szare - spodobały mi się u synowej - według mnie lepiej zdecydowanie wyglądają niż białe

Tutaj i poniżej dwa kaktusy - również belgijskie ;) - prezent od synka. Uparłam się, że będą rosły w łazience - zobaczymy :) :)


I jeszcze słoiczki, które już przejdą do historii, bo ostra była o nie "walka" na szrocie... i kupę śmiechu.
 Słoiczki powoli zapełniają się moimi leśnymi ziółkami. Mam już pokrzywę, bławatek, rumianek i czarny bez. Uwielbiam mieszać je i robić z nich zimą herbatkę, są takie aromatyczne i ładnie wyglądają kiedy wszystkie te kolorki zanurzą się w wodzie a kwiatki czarnego bzu się rozwijają. Do kolekcji jeszcze w tym roku chcę nazbierać jarzębiny, owoców róży dzikiej no i oczywiście nie może zabraknąć kwiatów lipy. 
Już się nawet wybrałam jak co tydzień do mojego lasu ale zamiast wrócić ze słoikiem poziomek (taki był pierwotny zamiar) wróciłam goniona przez rój szerszeni!!... musiałam autem zaczepić o gniazdo :( Ale były wściekłe, nie chcę nawet myśleć co by było gdybym nie miała zamkniętego okna w aucie :) Prawie jak z filmu Hitchcocka.

Jeszcze parę pamiątkowych zdjęć:
Holandia, a jak Holandia to musi być wiatrak

Z moim "maleństwem"

Antwerpia

Antwerpia


Poniżej drewniana skrzynia, która była walizką zrobioną przez mojego Dziadka. Znalazła się w garażu podczas sprzątania. Na razie muszę ją poczyścić a potem zobaczymy :) 

 













 Na koniec zdjęcia z niedzielnej wyprawy do lasu. Zdążyłam zrobić przed atakiem szerszeni ;)

 



Do zobaczenia !

sobota, 21 marca 2015

Pierwszy dzień wiosny ! Jest ciepło, słonecznie, miło i od razu lepiej na sercu się robi

Ładnie, ładnie muszę sama na siebie nakrzyczeć :) ta choinka na moim blogu to już straszy, ale ostatnio zupełnie nie miałam weny żeby pisać... Po drodze wydarzyła się moja kolejna życiowa tragedia. Odszedł mój tato. Nie łatwo mi się z tym pogodzić. Nie chcę się jednak o tym rozpisywać, tego co czuję nie potrafię wyrazić słowami. 





Tymczasem wrzucę parę fotek, żeby mój blog odżył, bo w końcu jest wiosna a zaraz potem słoneczne lato, hura!

Sobota raczej sprzyja porządkom, u mnie też, słońce tak ładnie świeciło do południa, że postanowiłam zajrzeć na balkon i trochę tam ogarnąć po zimie. Moja róża pięknie puszcza nowe pędy, niestety nie wiem co z moją lawendą :( boje się że mi umarzła, no ale dam jej jeszcze trochę czasu.

I chyba to z powodu wiosny :)) przyszła mi ochota na ciacho. W lodówce ani jednego jajka, ale ochota silniejsza, więc poszukałam w internecie i ... o to efekt, polecam jest naprawdę pyszne. Bardzo czekoladowe z kwaśną galaretką i owocami smakuje rewelacyjnie. 



Co do przepisu to odsyłam tu http://niebonatalerzu.blogspot.com/2013/12/bardzo-dobre-i-atwe-ciasto-bez-jajek.html#comment-form
Szydełko też bardzo, bardzo zaniedbałam, ale wkrótce to sobie odbije. Tymczasem, jeszcze małe serwetki - zrobione jakiś czas temu na prezent dla koleżanki z pracy.
Zapomniałam Wam powiedzieć, że wczoraj wyruszyłam na sok brzozowy, niestety słabo jeszcze leciał... :( Myślę, że za tydzień brzózki się ze mną podzielą.
Muszę kończyć bo pisanie czeka. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Pozdrawiam wiosennie. Iw.